
Ostatnie logowanie: 2019-12-07 22:09:30
Opublikował wiedzy: 2053
Data urodzenia: ukryta
Kilka słów o mnie: -
Do zdarzenia doszło w ubiegłą sobotę przy ul. Hutniczej w Lublinie. Funkcjonariusze policji po godz. 16:00 dostali wezwanie o 22-letnim mężczyźnie, który rzucał w blok butelkami i zakłócał spokój na osiedlu. Gdy przybyli na miejsce, awanturnik zaczął uciekać.
Paweł K. zgotował 3-letniemu Nikosiowi piekło na ziemi. Chłopiec w swoim krótkim życiu wycierpiał naprawdę wiele. Jego dramat rozgrywał się za zamkniętymi drzwiami mieszkania we Włocławku. Był bity i poniewierany. Wiele razy. Z ogromną siłą i po całym ciele. Jego kat uderzał go rękami, ale nie tylko… Wykorzystywał także drewnianą miarkę budowlaną. Rzucał też w niego różnymi przedmiotami i wymyślał „wyrafinowane” kary – na przykład stanie z rękami uniesionymi do góry.
Przerażone maleństwo prosiło swojego oprawcę, aby przestał. Błagało, aby nie robił mu krzywdy. Zwyrodnialec nie reagował. Matka chłopca również nie. Zezwalała na to.
We wtorek 30 lipca 2019 roku doszło do najgorszego. Kaci dziecka wezwali do Nikosia pogotowie. Jednak lekarz nie mógł już pomóc maluszkowi. Pozostało mu tylko stwierdzić zgon. Paweł K. i Agnieszka S. twierdzili, że 3-latek spadł ze schodów. Medyk jednak doskonale wiedział, że to nieprawda. Obrażenia, które miał Nikoś, wskazywały na przemoc. Brutalne i długotrwałe bicie.
O wszystkim poinformowano policję. Funkcjonariusze jeszcze tego samego dnia zatrzymali matkę chłopca oraz jej konkubenta. Wszczęto także śledztwo. Ciało Nikosia poddano sekcji zwłok. Biegli stwierdzili, że miał rozległe obrażenia zewnętrzne i wewnętrzne. Wskazywało to na długotrwałą przemoc.
Dziś o godzinie 18:00 ukazał się nowy materiał, z numerem 1001 i prostym tytułem „Wrócili”.
Panowie najpierw zadają pytanie o sens swojego powrotu, a następnie przechodzą bezpośrednio do właściwego tematu. Tym razem rozmawiają o niedawnym badaniu świadomości picia alkoholu w naszym kraju i specyficznych wyników, które w nim zaprezentowano. Najpierw następuje jednak seria dowcipów oraz szybka przebieżka po najważniejszych wydarzeniach z życia obu panów.
Najważniejszą informacją nowego odcinka jest jednak ta, która pojawia się na ekranie w ostatnich jego sekundach. Widzimy wtedy prosty napis:
„Lekko Stronniczy. Od poniedziałku do piątku. O 18:00”.
Twórcy nie zdradzają jednak, jaką formę przyjmie nowa odsłona słynnej serii. Wszystko wskazuje na to, że będzie to bezpośrednia kontynuacja dotychczasowej stylistyki programu, który obserwowany jest na YouTubie przez przeszło 250 tysięcy użytkowników.
Tęskniliście? Już nie musicie!
August Agbola (lub Agbala) Browne (lub O’Browne) w 1949 roku wypełnił kartę zgłoszeniową Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, podając, że brał udział w obronie Warszawy w 1939 roku oraz w Powstaniu Warszawskim w 1944. Walczył w rejonie Śródmieścia, pod dowództwem kaprala Aleksandra Marcińczyka, ps. Łabędź jako „Ali”. W rubryce imiona rodziców wpisał: Wallace i Józefina, a datę i miejsce urodzenia określił jako: 22 lipca 1895 roku na terenie obecnej Nigerii. Do karty dołączone było zdjęcie. Widać na nim czarnoskórego, uśmiechniętego człowieka w średnim wieku.
Tak wypełnioną kartę znalazł dr Zbigniew Osiński, historyk, pracownik Muzeum Powstania Warszawskiego. Uważał, że w 1949 roku, ci, którzy przyznawali się do udziału w powstaniu, nie mogli liczyć na żadne przywileje. Dlatego to, co przeczytał w karcie, choć pozornie niemożliwe, wydało mu się wiarygodne. Zaczął szukać śladów czarnoskórego powstańca.
Dzięki dr. Osińskiemu wiemy, że August jako młody chłopak pływał na statkach. Najpierw dostał się do Wielkiej Brytanii, potem do Wolnego Miasta Gdańska. W 1922 roku zamieszkał w Warszawie na ulicy Złotej. Z zawodu był muzykiem jazzowym, grywał na perkusji w restauracjach i hotelach. Czarnoskórego jazzmana przedwojennej Warszawy pamięta także Andrzej Zborski. W wywiadzie dla „Jazz Magazine” wspomina: „Opowiadał wszystkim, że jest poliglotą i że zna 5 języków. Przed samą wojną spotykałem go dość często, ot tak, na ulicy, gdzieś na Marszałkowskiej, bliżej Ogrodu Saskiego. Zapamiętałem go jako faceta dość przystojnego, postawnego i niezwykle eleganckiego. Chodził w jasnych garniturach i kolorowym krawacie, no i oczywiście nosił stosowne kapelusze, jakieś borsalino. Bez wątpienia był człowiekiem inteligentnym i bystrym”.
August według dr. Zbigniewa Osińskiego często przebywał na Śródmieściu i tam przyłączył się do powstania. Nie wiadomo, czy brał udział we wcześniejszych działaniach konspiracyjnych. Dr Osiński uważa, że ze względu na jego kolor skóry byłoby to trudne. "Ali" walczył w batalionie „Iwo” na terenie Śródmieścia w rejonie ulic Wspólnej, Wilczej, Marszałkowskiej, Hożej, tam gdzie mieszkał jeszcze przed wojną. Powstanie przeżył. Jego losy bezpośrednio po nim pozostają nieznane. Z karty, którą wypełnił, wynika, że w 1949 roku był zatrudniony w Wydziale Kultury i Sztuki Zarządu Miejskiego w Warszawie. W latach 50. grywał w warszawskich lokalach. Pod ich koniec wyjechał na stałe do Wielkiej Brytanii. Do Polski już nigdy nie wrócił.
Zdumiewające sceny rozegrały się w środę, 31 lipca. Na plaży we Władysławowie obowiązywał zakaz kąpieli. Wisiała czerwona flaga.
– To było około godziny 15. Nie mierzę czasu w wakacje, ale taka sytuacja potrafi podnieść ciśnienie. Ten mężczyzna kilkukrotnie wchodził do wody i kilkukrotnie był z niej wypraszany. Ratownicy podpłynęli nawet pontonem, ale on sobie z tego nic nie robił. Widać było, że się lekko chwieje. Nie dawali sobie z nim rady nawet we dwóch. To moim zdaniem stwarzało zagrożenie dla wszystkich, bo nagle cała grupa ratowników, zamiast pilnować plaży, musiała szarpać się z jednym człowiekiem. Krzyczał, że ratownicy chcą go pobić, co oczywiście jest nieprawdą – powiedziała Radiu Gdańsk osoba, która widziała awanturę
Historyczne ujęcia Powstania Warszawskiego i oryginalne nagranie pieśni połączono z krótką, pisaną lekcją historii. Przyznajemy, my również się tego nie spodziewaliśmy i naprawdę baliśmy się, że Małgorzata Godlewska zbezcześci pamięć Powstańców. Wszyscy przecież pamiętamy, jak "wykonywała" razem z siostrą hymn państwowy.
Tym razem komentarze internautów są jednoznaczne. Godlewska zyskała w oczach internautów.
Tym filmem pokazałaś, że nie należy oceniać z góry nikogo.
Dziękujemy, że nie śpiewałaś!
I co, głupio wam? Czekaliście, aż sama zaśpiewa, żeby móc jej dowalić, a tu co - szok, nie? Polecam za wcześnie nie oceniać.
Tym filmem podbudowałaś mój szacunek do ciebie, każdy, kto pamięta o historii i przypomina o niej innym zasługuje na szacunek
Już się bałam, że "zaśpiewasz"...
Gosia, ukłony! Pokazałaś klasę!
Zbieram szczękę z podłogi. Wspaniale, Pani Małgorzato!